Życie wielkich ludzi jest zawsze spowite tajemnicą i mitami, spekulacjami i przypuszczeniami. Taki jest od dawna spór między bibliografami Vladimira Lenina o to, czy pozostawił po sobie spadkobierców. Opinie naukowców diametralnie różnią się od stwierdzeń: przywódca był jałowy, do „Władimir Uljanow jest ojcem wielu nieślubnych dzieci”.
Ojciec czy nie ojciec?
Zarówno tego, jak i drugiego dzisiaj, nie da się udowodnić. Ale badania kompetentnych ludzi są z pewnością interesujące. Tak więc historyk, profesor Akim Arutyunow, w swoich pracach badawczych opartych na dokumentach biograficznych obala mit, że Inessa Armand i Władimir Uljanow mieli wspólne dziecko - chłopca Andrieja w 1903 roku. Badacz twierdzi, że Armand i Uljanow spotkali się dopiero wiosną 1909 roku w Paryżu, a wcześniej się nie znali. Mit chłopca Andrieja błąkał się po Europie bardzo długo, często będąc źródłem wszelkiego rodzaju skandali i spekulacji. Częściowo było to ułatwione dzięki specjalnej trosce, jaką Andrei wykazał sam Lenin, a następnie rząd radziecki. Ukończył studia, pracował jako inżynier w Gorky Automobile Plant, kapitan straży Andrei Armand zmarł w 1944 roku w bitwach pod Moskwą.
Niektórzy badacze przypisują ojcostwo Leninowi w odniesieniu do szóstego i ostatniego dziecka Inessy Armand - Aleksandra Steffana, który urodził się w Niemczech, Niemcy są dumni z tego mitu, wspierają go i kultywują w każdy możliwy sposób. Według niektórych biografów przywódca światowego proletariatu mógł równie dobrze być ojcem bliźniaków urodzonych przez Klarę Zetkin: mieli bliski związek. Teraz nie można potwierdzić ani zaprzeczyć.