Przejście graniczne Arkankergen na granicy kazachsko-chińskiej znajduje się w górach na wysokości około 3000 metrów. Teren tutaj jest trudny do osiągnięcia, w pobliżu nie ma żadnych osad. Poczta działa tylko w lecie, gdy granica zostaje naruszona przez obywateli Chin, którzy przybywają do tych górzystych miejsc w poszukiwaniu ziół leczniczych.
![Image Image](https://images.culturehatti.com/img/kultura-i-obshestvo/23/chto-sluchilos-na-pogranichnom-postu-arkankergen.jpg)
Ten posterunek graniczny stał się znany całemu światu po tragedii, która miała miejsce tutaj pod koniec maja 2012 r. Kolejny zestaw, składający się z 11 żołnierzy, trzech żołnierzy kontraktowych i jednego oficera, objął stanowisko Arkankergen 10 maja. Po dwóch i pół tygodniach placówka nie skontaktowała się z oddziałem granicznym.
Wygnany oddział straży granicznej 30 maja zastał spalone baraki zbudowane z drewna około 50 lat temu na posterunku.
W popiołach znaleziono 12 ciał straży granicznej, a ponadto zwłoki myśliwego z pobliskiej farmy myśliwskiej z raną postrzałową w głowę. Później znaleziono resztki dwóch kolejnych żołnierzy. W ten sposób liczba ofiar osiągnęła 15, a los innej osoby pozostał niejasny. Ale kogo dokładnie trzeba było ustalić - 1 czerwca szczątki zostały przetransportowane do Astany na badanie genetyczne. Tego samego dnia główna prokuratura wojskowa Kazachstanu wszczęła dochodzenie karne w sprawie śmierci straży granicznej. Na polecenie prezydenta kraju, Nursułtana Nazarbajewa, utworzono rządową komisję, która miała określić główną z trzech początkowych wersji: przypadkowy pożar, akt terrorystyczny lub konsekwencje oszołomienia.
Na miejscu tragedii znaleziono wszystkie 15 karabinów szturmowych, zniknął tylko pistolet serwisowy kapitana Altynbka Kerejewa, dowódcy oddziału.
3 czerwca pojawiły się pierwsze dane z laboratoriów - nie znaleziono alkoholu we krwi zmarłych funkcjonariuszy straży granicznej i myśliwych. Jednocześnie kontynuowano poszukiwania w stanie wyjątkowym, co przyniosło sukces w dochodzeniu. 4 czerwca, 24 kilometry od przejścia granicznego w Arkankergen, w zimującym pasterzu, odkryto 15 funkcjonariuszy straży granicznej Władysława Chelacha. Pod nim brakowało broni na placówkach, telefonów komórkowych kolegów, pieniędzy. Powiedział śledztwu, że zabił 15 osób 28 maja o godzinie 5 rano, kiedy wszyscy oprócz wartownika spali. W tej chwili Chelakh był na służbie w koszarach i miał dostęp do arsenału broni.