Przedstawiciele międzynarodowej organizacji ekologicznej Greenpeace International w sierpniu 2012 roku wspięli się na platformę naftową Prirazlomaya, która jest własnością spółki zależnej Gazprom. To wydarzenie było częścią powszechnego publicznego protestu przeciwko wydobyciu „czarnego złota” w Arktyce. Według ekologów, próbują uratować „ostatni nietknięty zakątek planety”.
Bojownicy o naturę z zespołu Greenpeace w sierpniu 2012 r. W porcie Murmańsk weszli na arktyczny wschód słońca i udali się na pole Prilazlomnoye. Platforma wiertnicza została stworzona specjalnie z myślą o rozwoju szelfu arktycznego Federacji Rosyjskiej - potencjału zasobów tego kraju. Przebywanie w samym centrum rozwoju miało umożliwić ekologom przeprowadzenie pełniejszych badań sytuacji ekologicznej poza kołem podbiegunowym.
Rankiem 24 sierpnia sześciu przedstawicieli organizacji ekologicznej dotarło na platformę na Morzu Peczorskim w pontonach. Za pomocą sprzętu wspinaczkowego zabezpieczyli się po bokach Prirazlomnaya, gdzie napotkali strumienie wody z węży. Jednak pracownicy platform i urzędnicy państwowi nie powstrzymali działaczy - po pewnym czasie udało im się osiąść na samej platformie i wprowadzili hasła zachęcające ich do zaprzestania wiercenia studni.
Według Kumi Naidu, dyrektora wykonawczego Greenpeace International, zadaniem ekologów jest zwrócenie uwagi rządu i społeczeństwa na arktyczną „ropę naftową”. Korporacje Gazprom, Rosnieft, BP i Shell, z punktu widzenia Naidu, narażają region na wielkie ryzyko. Trudne warunki wiercenia na dnie wód arktycznych będą wymagały oczyszczenia z dryfującego lodu i gór lodowych, a katastrofa ekologiczna staje się kwestią czasu. Jeśli tak się stanie, operacja ratunkowa będzie niezwykle trudna do zorganizowania: warunki pogodowe, długa noc polarna i oddalenie terytorium będą przeszkadzać.
Wydobycie ropy naftowej może być niebezpieczne dla dzikiej przyrody na biegunie północnym. Tak więc ryby umierają z powodu sejsmicznej akustyki, a morsy i niedźwiedzie polarne rozwijają różne patologie. Greenpeace uważa, że jedynym sposobem na uratowanie świata pióropuszy arktycznych jest całkowity zakaz wydobycia ropy w regionie. Poinformowali o tym Komsomolskaja Prawda i RIA Nowosti.
15 godzin po rozpoczęciu kampanii na platformie Prirazlomnaya zespół Kumi Naidu opuścił platformę, ale obiecał utrzymać kontrolę nad wydobyciem ropy. W Związku Przemysłowców Przemysłu Naftowego i Gazowego Federacji Rosyjskiej działanie ekologów nazwano bez znaczenia. W wywiadzie dla Moskowskiego Komsomolca prezydent Unii Giennadij Szmal podkreślił, że nie można zatrzymać wydobywania „czarnego złota” w Arktyce. Jedno pole Prirazlomnoye umożliwi wydobycie 72 milionów ropy, dlatego jest to najważniejszy projekt rosyjskiego rządu.
To nie pierwszy raz Greenpeace International atakuje firmy naftowe w Arktyce. Na przykład w 2011 roku ekolodzy mogli wejść do kapsuły ratunkowej nad wiertłem angielskiej platformy naftowej należącej do Cairn Energy. Działacze „zielonego świata” nie poddają się i zamierzają osiągnąć swój cel - stworzyć światową rezerwę wokół Bieguna Północnego.
- Kumi Naidu z platformy Prirazlomnaya
- Działacze Greenpeace w proteście wspięli się na platformę wiertniczą Gazpromu
- Wykład „Arktyka
- Zabudowano wieżę Gazprom