Władze Moskwy zidentyfikowały dwa miejsca testowe zaprojektowane pod kątem obsługi londyńskich analogów Hyde Park. W tych miejscach każdy może swobodnie wyrażać swoją opinię lub brać udział w dyskusjach na tematy polityczne.
Aby wyposażyć takie witryny, wybrane parki nazwane po Gorky i Sokolniki. Terytoria będą mogły pomieścić około dwóch tysięcy osób, nie zajmą całego obszaru parków.
Zgodnie z obietnicą władz strony moskiewskie będą otwarte do końca 2012 r. We wrześniu burmistrz stolicy zapozna się z projektami architektonicznymi i propozycjami regulacji funkcjonowania tych parków.
Urzędnicy metropolitalni rozmawiają o tworzeniu analogów londyńskiego Hyde Parku od ponad roku. Były prezydent Federacji Rosyjskiej Dmitrij Miedwiediew był jednym z pierwszych, którzy złożyli taką propozycję po swojej wizycie w Londynie w 2009 roku.
W 2012 r. Władimir Putin zaakceptował pomysł organizacji kącików mówców, po czym utworzono grupę roboczą do opracowania i wdrożenia tego projektu. Według ekspertów w Moskwie nie będzie wystarczającej liczby dwóch miejsc, a przynajmniej około pięćdziesięciu. Wyjaśnia to zwiększona aktywność obywateli i masowa rejestracja różnych partii. Niemniej jednak władze moskiewskie dotychczas postanowiły ograniczyć się do dwóch obiektów. Jeśli eksperyment się powiedzie, liczba witryn wzrośnie.
Konieczność tworzenia witryn z wystąpieniami publicznymi powoduje mieszane opinie w społeczeństwie. Opozycjoniści zasugerowali już, że władze chcą po prostu usunąć tych, którzy nie zgadzają się z działaniami obecnego kierownictwa kraju, z dala od ludzkich oczu, dając im możliwość zjazdu tam, gdzie niewielu ludzi je widzi. Z drugiej strony urzędnicy nalegają, aby wiece odbywały się tam, gdzie nie będą przeszkadzały mieszkańcom miasta. Ponadto wśród zalet tworzenia analogów Hyde Parku jest brak konieczności uzyskania zgody na organizację rajdu w tym miejscu.
Nie wiadomo, ile publicznych wystąpień zostanie ostatecznie utworzonych w stolicy, ale opozycja ostrzegła już urzędników w stolicy, że nikt nie będzie w stanie doprowadzić jej do getta. A jeśli spodziewają się, że nie będą już słyszeć krzyków protestujących pod oknami swoich biur, to są głęboko w błędzie.